Polskie budownictwo radzi sobie całkiem dobrze w czasach pandemii. Nawet jednak w tak odpornej na kryzys branży widać oznaki spowolnienia. Co gorsza – patrząc z punktu widzenia firm budowlanych – po raz kolejny na rynku zaczyna się wojna cenowa. A to oznacza, że budowa kolejnych projektów będzie dla przedsiębiorstw budowlanych mniej opłacalna.
Przyszłość jest niepewna
Budowy to projekty wielomiesięczne, wiele firm ciągle pracuje na kontraktach, które rozpoczęły się jeszcze w zeszłym roku. Część przedsiębiorstw z niepokojem patrzy jednak w przyszłość.
Dotyczy to głównie firm z sektora małych i średnich przedsiębiorstw, które są podwykonawcami dla największych graczy na rynku budowlanym. Wyhamowały bowiem liczne inwestycje w sektorze hotelarskim, nie inwestują też już polskie lotniska.
Ważny zleceniodawca dla budownictwa, jakim są samorządy, również tnie inwestycje w związku z gwałtownym spadkiem dochodów podatkowych i dziurach w miejskich budżetach. To oznacza, że budownictwo, choć jest sektorem bardzo odpornym na ekonomiczne skutki pandemii także je odczuje.
Kto uratuje budownictwo?
Budownictwo spore nadzieje pokłada w inwestycjach rządowych. Dotyczy to zwłaszcza firm, które wcześniej współpracowały z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad przy budowie dróg ekspresowych i obwodnic. Rząd zapowiedział realizację dwóch potężnych projektów, z których setki milionów powędrują na budowy realizowane przez polskie firmy.
Chodzi o program budowy 100 obwodnic, a przede wszystkim finansowany z Funduszu Dróg Samorządowych projekt budowy dróg lokalnych. Łącznie dofinansowanie otrzymać ma prawie 2300 inwestycji w drogi gminne i powiatowe, co oznacza, że budową zajmą się również lokalni podwykonawcy.
Ratunkiem kolej i termomodernizacja
Budownictwo liczy także na państwowe spółki i budowy zapowiedziane i finansowane z ich budżetów. Prawie miliard złotych w budownictwo zamierza wpompować kolej, która zapowiedziała budowę i modernizację 200 swoich przystanków kolejowych. Największe nadzieje na przetrwanie w dobre kondycji budownictwo wiąże jednak z inwestycjami w efektywność energetyczną budynków.
Nie chodzi o samą termomodernizację rozumianą jako docieplanie, ale modernizację całościową, włącznie z wymianą źródeł ciepła. Firmy budowlane szacują, że uruchomienie dużego programu pozwoli utrzymać wiele miejsc pracy w sektorze.
Początek wojny cenowej
Najgorsze, co – obok koronawirusa – może uderzyć w budownictwo to wojna cenowa, której początki na rynku budowlanym już widać. Firmy budowlane, wobec coraz mniejszych zamówień płynących z rynku i coraz rzadziej ogłaszanych przetargów przyjęły agresywną strategię cenową.
Wychodzą z założenia, że w trudnych czasach lepiej pracować i wyjść na zero, utrzymać załogi i sprzęt, niż dać się wypchnąć z rynku. To dobra wiadomość dla zleceniodawców, którzy mogą oszczędzić na zamówieniach, ale zła dla budownictwa, które będzie coraz mniej rentowne.